Minęło ponownie kilka miesięcy i już wiem na 100%, że nie ma lepszej metody, aby przestać jeść oczami i w ogóle wrócić do równowagi z jedzeniem. Co oznacza, również łatwiej poradzić sobie z wagą. Ona sama sobie spada. Naprawdę.
Przypomnę po krótce moją drogę do zdrowia.
W wieku 46 lat mialam 82 kg. Przewlekłe zapalenie trzustki żołądka i kosmiczne migreny z aurą. Pod koniec ich leczenia w szumnie brzmiącej włoskiej „Klinice leczenia migren” częstotliwość bólu zwiększyła się do 25 dni w miesiącu wyjętych z życiorysu.
Rozpoczęłam program w projekcie, który pokazali mi moi mentorzy. Projekt ten oferował program rewitalizujący organizm, dzięki czemu je się do oporu i nawet bardzo smacznie, ale kilogramy lecą jak najęte.
Jestem wysoka. Mam 180 cm wzrostu, więc nie byłam otyła, ale nalana i oblepiona tłuszczem a co najgorsze, to przewlekłe zapalenie śluzówki żołądka powodowało straszliwe cierpienie. Bóle po każdym posiłku, wymioty plus migrena i niemożność wyprostowania się. Moja najlepsza pozycja była na czworakach.
Rozpoczęłam więc program i w ciągu 14 miesięcy zrzuciłam 24 kg. Doszłam do wagi 58 kg, co przy moim wzroście dało efekt bardzo, bardzo szczupłej sylwetki. Tak chuda byłam jedynie jako dziecko chyba. Dla wielu byłam wieszakiem na ubrania, ale to był najlepszy cel, jaki osiągnęłam. Po 40 latach w życiu, związanych ze zmaganiem się z tłuszczem, zwłaszcza na brzuchu, nareszcie czułam się idealnie we własnej skórze.
Oczywiście choroba się wycofała całkowicie, natomiast migreny zniknęły dokładnie po 3 tygodniach od wejścia w program. Dla mnie ten program to cud.
Program rozpoczęlam w 2015 roku. W 2020 przyszła pandemia a wraz z nią menopauza. Nie mogłam uwierzyć, że znów tyję. Strach i hormony zrobiły swoje. Przytyłam 10 kilogramów! Ja! Taki chudzielec! Po 5 latach rozkoszowania się byciem wieszakiem na ubrania.
I znów brzuszysko i znów oponka. Oczywiście nie miałam nadwagi tylko tłuszcz mnie oblepiał coraz większy, a jak wiadomo tłuszcz mało waży, jak gąbka, ale objętościowo zmieści się go dużo na ciele. Zwłaszcza, kiedy człowiek wystraszony, jak farskie prosię pożera śmieciowe jedzenie, bombardowany ze wszystkich stron lockdownami, szczepionkami, wirusami, i generalnie terrorem.
Menopauza pozbawiła mnie kompletnie radości życia. Uderzenia gorąca, podczas których w ciągu kilku sekund zalewałam się cała potem i marzyłam jedynie o tym, by znależć się w najzimniejszym miejscu na ziemi nie dawała za wygraną. Nie było nawet mowy o wyjściu z domu, a co dopiero o wizycie u lekarza. Tym bardziej, ze nie zamierzałam poddawać się jakiejkolwiek kuracji hormonalnej. Szukałam naturalnych sposobów. I znalazłam.
Opisywałam ten sposób już wielokrotnie, a taki bardzo reklamowy jest tutaj. W ciągu 3 dni fale gorąca zniknęły. Tak na 99%, bo co pół roku kupowałam produkt ziołowy i na 6 miesięcy miałam spokój, po czym gdy zaczęłam odczuwać na nowo nadchodzące lekkie ciepło, zamawiałam zioła i zalatwiałam sprawę.
Ziola ziolami, ale kilogramy nie chciały zniknąć. Byłam załamana i zaczynałam wierzyć, że nie da się schudnąć w menopauzie. Myślę sobie tak. Mam świetne produkty. Z kosmiczną technologią. Działają natychmiast i nie trzeba czekać miesiącami na efekty po czym nie wiadomo, co w końcu pomogło. Tu widać i czuć już do 10 minut. Więc co jest nie tak?
Lenistwo i droga na skróty. To jedyny powód, dla którego ludzie nie mają wyników. Program działa niezawodnie, a produkty jedynie przyspieszają i ulatwiają zrzucanie kilogramów. Zawzięłam się ponownie i w najgorszym okresie swojego życia, bo mąż na kilka miesięcy zaległ w łóżku z kokluszem i na stelażu po wypadku na motorze. Wszystko na raz i wtedy potrzebowałam mieć znów dużo energii, żeby podołać nowym obowiązkom dodatkowo jako „pielęgniarka”.
I teraz najlepsze. Zrzuciłam 10 kg. Wróciłam do swojej wagi i dopiero w tym momencie menopauza wycofała się całkowicie. Najciekawsze jest to, że kolejny raz wycofała się również siwizna na głowie i z powrotem jestem zmarzluchem. Znowu mogę spać w piżamie i w chłodne dni przykrywać się swoim ulubionym, czerwonym kocoswetrem – prezentem od męża.
Dziwne to, ale po 4 latach wróciły znane odczucia w jajnikach…. Tego jednego bym już nie chciała 😀
W każdym razie czuję się kolejny raz, jak nowonarodzona, bo wolna od menopauzy na 100%. Czyli kolejny raz potwierdza się to, że całe ciało ma być w równowadze razem z głową, wtedy wszystko idzie gładko, jak po maśle.
I teraz niech się obrażają na mnie różne damy, ale wyników w programie nie mają tylko te, które chodzą na skróty, kombinują, racjonalizują swoje niewlaściwe posiłki używając głupich argumentów i szukając miliona wymówek,
Ja robiłam to samo, więc wiem i nikt mi kitu nie wciśnie, że wiek, że to, tamto i siamto. Albo się coś robi na 100%, albo się jęczy. Nie ma trzeciej opcji.
Skomentuj ten wpis