Moje postrzeganie świata jest tylko moje. Subiektywne. Przefiltrowane przez mój pryzmat zbudowany z przekonań, programów, pasji i doświadczeń w życiu. Tzw szyn.
Dotyczy to każdego człowieka na ziemi. Nie istnieje coś takiego, jak obiektywny punkt widzenia u człowieka. Wszyscy przepuszczamy świat zewnętrzny przez wewnętrzne filtry i dopiero potem nasz umysł decyduje, jakie zdanie mieć na dany temat.
Nawet sztuczna inteligencja nie może być obiektywna ponieważ została zaprogramowana przez nieobiektywnego człowieka.
Dziś chcę poruszyć temat dyscypliny.
Według mnie to najważniejsza cecha u człowieka. Bez niej nie ma możliwości osiągnąć jakiegokolwiek celu. Nawet Transerfing wymaga dyscypliny. Tej najtrudniejszej. Mentalnej.
I tu taka mała niezgodność się wkrada. Bo ja na przykład nie potrzebowałam żadnej dyscypliny, żeby stosować transerfing dlatego, że on mnie zafascynował od pierwszych chwil i praktycznie mój cały umysł, serce, dusza i życie było nim wypełnione więc wszystko szło jak po maśle, bezwysiłkowo i pięknie.
Ale teraz muszę się przenieść ze dwa lata do przodu. Tr zaczęłam czytać w 2013 roku i było mnóstwo cudów, ale drobnych, mało znaczących.
Wszystko zmieniło się o 180° kiedy wprowadziłam dyscyplinę żywieniową.
Co z tego, że TR stał się pasją, skoro nie było energii na manifestowanie, czyli podświetlanie właściwego sektora w przestrzeni wariantów?
Mój reżim żywieniowy był przyjemny, smaczny i żarłam dosłownie 5 razy dziennie, aż czasem nie mogłam się ruszać.
Fakt, przesadzałam, ale w efekcie schudłam 24 kg, wyzdrowiałam kompletnie ze wszystkich chorób, o czym już milion razy pisałam i mówiłam, i to wymagało ode mnie dyscypliny organizacyjnej, bo normalnie mogłabym jeść non stop, ale fundamentalną zasadą jest regularność i zgodność z cyklami natury.
Dzięki mojemu zdyscyplinowaniu nagle cuda wystrzeliły pod niebo. Zaczęła dziać się prawdziwa magia i dopiero wtedy zobaczyłam i poczułam, co to znaczy mieć moc MAGA.
Od lat mówię o tym i nie dlatego, że sama jestem trenerem żywieniowym, ale dlatego, że doświadczyłam tego na własnej skórze, oraz słucham wszystkich mądrych ludzi, którzy sobie “uprawiają” te wielkie cuda, że odżywianie jest fundamentem. Inaczej nie popłynie prąd, jeśli instalacja elektryczna jest zardzewiała, zaklejona, poprzerywana i zaizolowana klejem, na przykład w postaci mąki.
Dzisiaj już rozumiem, że każdy wybiera swój własny los i jeśli nie chce cudów w życiu, ale chce ich tylko pragnąć, trzeba mu na to pozwolić. Rzeczywiście w całej mojej karierze, gdzie prowadziłam setki kobiet w programie żywieniowym, tylko dwie (poza biznesem) zdobyły się na coś więcej i sprawiły, że ich” jabłka spadły ku niebu”.
99% ludzi wierzy, że wszystko ma się dziać bezwysiłkowo. Owszem, dzieje się tak, ale nie ma nic za darmo. Wszechświat żąda naszej energii. Jest to jedyna waluta, którą musimy zapłacić za dobrobyt, zdrowie i powodzenie. Jesteśmy żywymi reaktorami jądrowymi, ale nasze opary energetyczne idą na przetrwanie i dodatkowo na dożywianie przeróżnych egregorów, które nie działają na naszą korzyść, bo nawet nie wiemy o tym, że można je wykorzystać w ten sposób.
Inni, którzy znają temat idą na skróty. Na przykład na kurs.
Na kursie, zamiast od samego źródła, czyli w tym przypadku od Zelanda, dowiadują się od prowadzącego rzeczy, które często stoją w zupełnej sprzeczności z tym, co jest napisane w książce. Najlepsze jest to, że kiedy zaczęłam o tym pisać, jak należy robić, ów prowadzący kursy zrobił specjalny odcinek na YT, żeby zdyskredytować to, co ja piszę, a tym samym sam transerfing, którego on „uczy” na swoich kursach.
Z ciekawości po latach magicznego życia w dostatku poszłam na ten kurs. Upewniłam się jedynie, że nie ma szans na to, aby ludzie po takich kursach rzeczywiście mieli spektakularne wyniki. Bo zwyczajnie otrzymują wypaczoną interpretację przefiltrowaną przez umysł człowieka, który de facto nigdy w swoim życiu nie mógł pochwalić się wielkimi sukcesami.
Ile prawdziwej wiedzy wypaczają tacy „guru” na swoich kursach?
Więc, albo dyscyplina, albo wywalanie kasy na kursy, po których trzeba iść na kolejny kurs.
W moim odczuciu każdy, kto organizuje takie kursy, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że robi to, by zarobić, a nie dać ludziom rzeczywiście wiedzę, która im pomoże.
Osobiście uważam, że to jest niemożliwe, ponieważ kursy są potrzebne, ale świetnie służą tym, którzy już mają odpowiednią wiedzę i na kursie ją tylko uporządkują i przeorganizują działania. Bo działać trzeba, a problem w tym, że sporo adeptów liczy na cuda z okazji samego bycia na kursie czy zoomie.
Jeśli nie zadziałało, wykupuje kolejny kurs, albo rzuca się na wszystko, co ma w tytule magia, czary, wysokie wibracje, itd.
Zrozum człowieku. Nie musisz płacić tysięcy za to, żeby Twoje życie rozwinęło czerwony dywan pod Twoimi nogami.
Musisz jedynie:
– Przeczytać co najmniej 5 tomów Transerfingu
– Natychmiast w trakcie czytania ćwiczyć i nie kontemplować. To nie jest książka filozoficzna tylko instrukcja obsługi
– Nic nikomu nie mówić. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Oto największy sekret sukcesu w życiu. Każde ćwiczenie na początku wymaga około pół godziny dziennie. Na siedząco, albo na leżąco z zamkniętymi oczami. Najlepiej przed snem lub po przebudzeniu. Trudne? Nie! Ale to się nazywa dyscyplina.
Nie sztuka orać 40 lat na kogoś na etacie. To nie jest dyscyplina. To mentalne lenistwo, desperacja i niewolnictwo na własne życzenie.
Czas ucieka. Nie wiesz ile Ci go zostało. Nie szukaj wymówek, jak jedna gwiazda, która pisze do mnie:
– Jak mam zmienić swoje życie. Na czym polega tr?
– Przeczytaj co najmniej 5 tomów i nie będziesz potrzebowała nikogo o nic pytać.
– Mam astygmatyzm i nie mogę dużo czytać, opowiesz mi w skrócie?
Każda wymówka jest dobra, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność za marne życie.
A teraz wyobraź sobie, że masz przed sobą jeszcze 70 lat życia.
70 lat wymówek, aby nie przeczytać 5 niewielkich książek. (Choć gwarantuję, że po tych pięciu przeczytasz całą resztę).
70 lat życia na cudzych warunkach. 70 lat nieswojego życia oddając drogocenną energię innym, zamiast poświęcić kilka miesięcy zaledwie, aby nauczyć się wybierać z najbardziej wypasionego katalogu wszechświata i żyć po królewsku.
To dla mnie jest dyscyplina, która daje owoce na każdej płaszczyźnie.
Opanowanie dyscypliny mentalnej jest najważniejsze i tak mi się wydaje, że nie ma żadnej innej. Bo to tam, w głębi nas jest centrum dowodzenia, ale to my mamy do niego kod. I albo go użyjemy, albo grzecznie oddamy komuś innemu, żeby decydował za nas o naszym własnym życiu.
Skomentuj ten wpis