Lubię teorie spiskowe, ale nie lubię, gdy stają się rzeczywistością

Lubię Teorie Spiskowe, Ale Nie Lubię, Gdy Stają Się Rzeczywistością

Spędziłam wczoraj dzień w 99% poza internetem. Słuchałam audiobooka i malowałam. W międzyczasie przyszedł technik naprawić piec dwufunkcyjny, ale i tak go nie naprawił, bo nie miał odpowiedniej części.

Kilka miesięcy temu, kiedy mój mąż leżał ze stelażem po wypadku, ja zaczęłam treningi trzy razy w tygodniu, a oprócz tego dodatkowe ćwiczenia mentalne. Pisałam już o tym wcześniej, dlaczego w tak ciężkim okresie jeszcze dołożyłam sobie obowiązków.
Głównym elementem moich rytuałów było szczotkowanie ciała, prysznic pod zimną wodą, kąpiel oczu i ich ćwiczenia pod wodą, oraz inne ćwiczenia umysłowe, których jest sporo. Zimny prysznic jest świetny i nie powoduje dreszczy ani trzęsawek, a nawet ulgę w najzimniejszych dniach, gdy wcześniej szczotkuje się ciało. Wyskakuję zawsze pełna energii i nie ma porównania z ciepłym prysznicem, który nie daje żadnych benefitów.

Gdy już mój mąż zaczął samodzielnie chodzić, postanowił też brać zimny prysznic. Ale nie z powodu rytuałów, tylko dla zdrowia. A że było gorące lato gdy wstał z łóżka, nie miał z tym żadnych problemów i nawet nie chciał słyszeć o gorącej wodzie, a ja się zamartwiałam, żeby się nie przeziębił, bo po 4 miesiącach leżenia z krztuśćcem i połamania w wypadku miałam obawy o jego kondycję. On się nie szczotkuje. Włazi pod prysznic i od strzału puszcza zimną wodę. Jestem pełna podziwu dla niego, bo ja zaczynałam w marcu, kiedy jeszcze nie było upałów więc było to dla mnie spore wyzwanie. Tak bardzo kochałam ciepłe prysznice. Ale potrzebowałam rezultatów, które obiecywały książki.

Do dziś tylko dwa razy przez te wszystkie miesiące wzięłam ciepły prysznic i póki co nie zamierzam porzucić zimnej wody. Za każdym razem wspominam z rozrzewnieniem dzieciństwo. Ojciec nas ścigał co rano do mycia twarzy w misce z zimną wodą. To była najlepsza pobudka. Teraz oboje bierzemy tylko zimny prysznic i awaria pieca uciążliwa jest jedynie w kuchni. Na szczęście to chwilowe jest.

Dzisiaj też zamierzam być poza siecią. Potrzebuję wyzdrowieć. Wciąż mam problem z uszami. Okazuje się, że lekarze naprawdę nie mają pojęcia o chorobach i leczą na podstawie tego, co wypluje komputer. Jeśli pacjent ma takie i takie objawy, to trzeba zapisać to i to, oczywiście bezwarunkowo leki z firmy, która opłaca wakacje, rejsy i inne przyjemności.
Jeden konował na pogotowiu stwierdził u mnie pęknięcie błony bębenkowej. Drugi w szpitalu, posiadający wszystkie narzędzia, potwierdził i zapisał mi krople ze sterydami. (Wszędzie te sterydy walą, a to taka gęsta smoła, której jest najtrudniej pozbyć się z organizmu).
Zatem zero mycia głowy, dopóki błona się nie zrośnie. Ok. Ale dziwnym trafem ucho się prawie zagoiło, a zaczęło mnie boleć drugie i ta sama historia z nieprzespanymi nocami, głuchotą i w ogóle strasznym cierpieniem.

Błona bębenkowa dziurawa…. Która przeskakuje z ucha do ucha, tak?

Konowały jedne @&€):;()”!!!

I dlatego jeszcze dziś robię sobie wolne, bo wczoraj miałam jakieś apogeum bólu i postanowiłam wziąć się za malowanie. Dopóki się nie ruszam, wytrzymuję wszystko, więc w ciszy sobie tworzyłam, a na koniec dnia włączyłam mój ukochany Transerfing, tom drugi – Szelest porannych gwiazd.

Tutaj moja mała dygresja.
Okazało się, że większość naszych znajomych tutaj ma dokładnie ten sam problem z uszami. I tak mi się skojarzyło z listopadem 2019 roku. Byłam w Polsce na ewencie. Rozchorowałam się. Była to moja najcięższa grypa w życiu. Leżałam 10 dni bez sił by się chociaż podnieść. Już prawdopodobnie wtedy krążyła zmutowana grypa nazwana z czasem covid. W grudniu wróciłam do Włoch i przez calutki rok schodziło mi coś z płuc. I tak mi przez głowę teraz przeszło, że przecież u tego lekarza w szpitalu na biurku było kilkanaście skierowań identycznych jak moje, a wiem bo mi lekarz powiedział. Już wtedy uderzyła mnie też ilość oczekujących na korytarzu, bo kompletnie nie wyobrażałam sobie, że do laryngologa może być kolejka.
Zupełnie inny świat dla mnie, bo nie chodzę do lekarzy i kiedy zderzam się z taką sytuacją, to jestem w szoku, ile ludzi choruje.

A teraz trochę teorii spiskowych. To tylko moje głośne myślenie i ktoś, kto się zna, będzie wiedział czy to ma sens w ogóle.
Mianowicie powodzie w całej prawie Europie. Dziwnym trafem kraje posłuszne polityce UE nie doświadczają powodzi. Ale idźmy dalej. Skoro Czesi do końca trzymali zapory zamknięte, by otworzyć je nagle, powodując zalanie, to ile państw hipotetycznie bierze w tym udział?
Czekają na dyrektywy: zamykamy śluzy – woda z rzek znika w suchych okresach. Otwieramy śluzy! I woda leci w każdym kraju tam, gdzie ma lecieć według planu. Ich planu…
Tam, gdzie było najwięcej rebeliantów, którzy nie chcieli się marchewkować, którzy nie chcieli GMO w swoich uprawach, albo nie chcieli wybić swoich zwierząt gospodarskich, bo nie uwierzyli w znalezione martwe dziki zainfekowane świńską grypą. Dziwnym trafem te dziki były zamrożone i niektóre zawisły na drzewach niechcący gdy spadały zrzucane z helikopterów.

Poza tym, powódź jest pretekstem do nowych marchewek, w których nie wiadomo co jest.

No i tak sobie kombinuję, ale prawda może być zupełnie inna i tak to tu zostawię. I mimo, że jestem tolerancyjna, to tylko jeden typ człowieka uważam za debila i amebę umysłową. Mianowicie gdy widzę w komentarzach jak ktoś używa haseł: pisowcy albo platfusy, itd.

Cokolwiek nie powiesz człowieku to Tusk albo Jarek. Każdy głupi wie, że to teatr dla nas. Zmieniają się tylko pinki na szachownicy. Raz Donek, raz Jarek. Ale ani oni, ani nazwa partii „rządzącej” nie ma znaczenia. Rządzi ktoś inny. Oni to trybiki, które nie mają żadnej władzy. Muszą wykonywać rozkazy. Przypuszczam, że ich życie to większy strach niż każdego przeciętnego Kowalskiego. Strach o ujawnienie jakichś taśm, gwałcenia niemowlaków, i innych potwornych rzeczy, których ludzi by im nie podarowali.

Nie ma w naszym kraju władzu rządzącej. Zbitka słów dla bojaźliwych. Żaden z tych polityków nie wychodzi z domu bez obstawy, nie wejdzie sobie zwyczajnie do sklepu na zakupy, bo nie będzie miał spokoju. Jeśli ktoś wierzy w ustawki w tv, że Tusk chodzi na zakupy, to gratuluję.

Polecam na przebudzenie film, po którym nie będziesz spać prez wiele miesięcy, zwłascza jeśli jesteś matką.
https://www.cda.pl/video/5088131ad

F 1
VIOLUS

SUBSKRYBUJ BLOGA I BĄDŹ NA BIEŻĄCO

Skomentuj ten wpis

Your email address will not be published.