Rok temu wrzuciłam posta na Facebooku i przeszedł zupełnie bez echa. W tym roku wstawiłam go ponownie i się zaczęło. Trochę komentarzy jest i ruch też. W tym momencie, gdy publikuję ten wpis tutaj, mija tydzień i w tym czasie post ten przysporzył mi grubo ponad 130 obserwatorów. Co do komentarzy, opisałm to tutaj, a sam post na fb znajdziesz na końcu.
Marzenia o idealnym świecie to utopia.
Moje dzieciństwo to była intensywna nauka w domu.
Rodzice uczyli mnie praktycznego podejścia do życia od każdej strony. Oczywiście nie tylko moi rodzice tacy byli, ale mogę pisać tylko na bazie własnych doświadczeń.
Oboje pedanci więc siłą rzeczy sami robili wszystko tak, aby zrobić jak najwięcej i wydatkować jak najmniej energii.
Czyli nie robili np pustych przebiegów. Wykorzystywali każdą sposobność, by zminimalizować czas wykonywania danej czynności, ale zwiększyć jej efektywność.
Dziś ja sama jestem taka, jak oni. Wtedy, w dzieciństwie nienawidziłam tego nużącego powtarzania czynności, aż wyszło dobrze.
Rodzice nie odpuszczali. Dyscyplina była wojskowa.
Głupie mycie grzebienia i rowków na falistej części zlewozmywaka, to była lekcja, która przydaje mi się całe życie.
Kiedy ojciec zobaczył, jak myję grzebienie, dostałam lekcję. Wiadomo, szczotka w poprzek zębów i jest zabawa. Fajnie się pieni, ale nie myje.
Tato wziął ode mnie szczotkę, pokazał mi jak właściwie to robić i stał nade mną tak długo, aż wszystkie były czyste i suche.
Bardzo dokładnie wyjaśniał mi przy tym, dlaczego właśnie tak trzeba myć, co się dzieje z pianą, z włosiem szczotki, kiedy przesuwam wzdłuż, a co się dzieje, gdy przesuwam w poprzek.
To były najlepsze lekcje. Niby głupie grzebienie, ale chodziło o wykorzystywanie naturalnych możliwości każdej rzeczy, czynności, właściwości do ułatwiania sobie życia.
Potem była hodowla zwierząt, ich zachowania, obserwacje. Następnie sadownictwo, ogrodnictwo i na końcu kuchnia.
Gotowanie najlepszego jedzenia na świecie, bez stania w kuchni i bez mieszania.
Jak nastawić jedzenie i wykorzystać ten czas na inne rzeczy.
Ale żeby taka kuchnia była efektywna, trzeba wiedzieć co jest czym.
Dzisiaj, w dobie gotowania na ekranie, tych wszystkich podłych programów piekielnej kuchni itd, ludzie są do szpiku kości zdemoralizowani.
Dzisiaj kobieta, matka, żona, nie wie czym są podroby czy krewetki. Nie ma podstawowej wiedzy, czy jest to białko zwierzęce czy inny twór.
Dziś kobieta, żona i matka wie doskonale jak zrobić tort z tony cukru i mąki. Wierzy, że trzeba jeść chude mięso i odtłuszczony jogurt, wypić hektolitry zielonej herbaty i będzie dobrze.
Nagle, ni stąd ni zowąd pojawiają się boczki, a nie miały prawa, bo zdrowo jem…
Co rusz dziewczyna mówi mi, ja zdrowo jem. Ale dołożenie większej ilości warzyw do śmieciowego jedzenia wcale nie oznacza zdrowego jedzenia.
Powiem więcej, to najgorsza opcja.
To nie warzywa czy owoce sprawiają, że posiłki są zdrowe.
30 lat temu wchodziła do Polski moda na różnego rodzaju sałatki i zieleninę na stole. Wcześniej jadaliśmy rzeczy gotowane. Łączyliśmy węglowodany z białkami, gdzie podstawą naszej kuchni POLSKIEJ to były np kotlety mielone z kapustą zasmażaną na mące!
Ziemniaki ze skwarkami i dużą ilością tłuszczu plus zsiadłe mleko!
Zielenina była najwyżej raz w tygodniu mizeria, albo sałata ze śmietaną. Nic więcej zielonego czy surowego do posiłku nie było. Wszyscy byliśmy chudzi jak patyki. Zero brzucha, grzybic i innych dzisiejszych fenomenów.
Wiedza to podstawa. Jeśli nie masz wiedzy, musisz innym za nią płacić, albo tracić zdrowie, jeśli nie chcesz wybrać którejś z dwóch pierwszych opcji.
Kiedyś ta wiedza to była podstawa egzystencji, dziś jest niepotrzebnym balastem. W telewizji powiedzą Ci, co masz jeść. Najlepiej żeby to jedzenie było kupione w aptece…
Jest kilka prostych reguł, które trzeba przestrzegać, by nigdy nie przytyć, ale móc jeść to, co smakuje najlepiej.
I tak jak wszystko, co jest banalnie proste, najczęściej wydaje się czymś najtrudniejszym. Bo szukamy wciąż komplikacji, zamiast wrócić do prostoty.
Zaledwie 4% uczestniczek naszych warsztatów żywieniowych odkrywa ten sekret. Cała reszta, mimo, że leży na wierzchu, nie jest w stanie go zobaczyć.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, mimo, że mówię o tym na każdym live, piszę na czacie.
Być może dlatego, że najczęściej umykają nam oczywiste oczywistości, a tym są właśnie te proste reguły.
Zapisz się na newletter i bądź na bieżąco
Skomentuj ten wpis