Chcę przypomnieć jedynie, dlaczego nie podaję tytułów wszystkich książek na Facebooku, a tutaj też raczej rzadko to robię i z wielką niechęcią.
Po pierwsze i najłatwiejsze – bo nie muszę. I w sumie tak mogłabym zakończyć ten wpis, ale taka odpowiedź jest arogancka i nie w moim stylu. Lubię jasne sytuacje i lubię również gdy moi odbiorcy rozumieją moje pobudki.
Najpierw zapraszam Cię do przeczytania tego wpisu, a potem wróć do mnie.
Nie uważam się za wszystkowiedzącą, ale z racji straszliwej cenzury na FB, nie chce mi się ryzykować kolejnym banem, dlatego większość rzeczy znajduje się tutaj, a na FB zajawki. Tutaj, przynajmniej na razie nikt nie wchodzi na mój serwer i nie kontroluje tego, co piszę, chociaż sztuczna inteligencja widzi wszystko. Nie wiem co można pisać na FB, a czego nie i za co mogą człowieka posadzić. Więc dla świętego spokoju najważniejsze wpisy są na VIOLUSie.
Kolejna i dla mnie ważniejsza rzecz, to nie rzucanie wszem i wobec informacjami i wiedzą, bo robić tego nie wolno z energoinformacyjnego punktu widzenia. Jeśli ktoś naprawdę szuka tej wiedzy, jak w wywiadzie, do którego skierowałam wyżej, i co najważniejsze będzie gotowy, aby tę wiedzę przetrawić i wdrożyć w życie, otrzyma wszystko, co potrzebuje BEZWYSIŁKOWO. Jedyną zapłatą i wyrównaniem energii jest własne szczere zaangażowanie w dotarciu do niej. To jest inwestycja.
Tak funkcjonuje ten świat. Jeśli ktoś pyta mnie w komentarzu o tytuł książki, którego nie podałam w treści, to już jest oczywiste, że tytuł ten z jakiegoś powodu nie pojawił się publicznie, zatem pytanie o niego w publicznym komentarzu jest nielogiczne.
Cenię ludzi, którzy kopią, szukają i nie idą na łatwiznę i rozkminiają, jak ja. Przez wszystkie lata, kiedy rozdawałam na prawo i lewo za darmo te wszystkie książki, o których pisałam, a rozdałam ich setki, ani jedna osoba nie przeczytała nawet 20 stron. Oni tylko chcieli skomentować, zapytać, dowiedzieć się, czy tytuł im się spodoba. Nie byli gotowi. Podobnie było ze mną w 2013 roku, kiedy znajomy wrzucił zdjęcie stosu książek na swoją tablicę. Zapytałam o czym one są i usłyszałam: kup sobie i przeczytaj.
Zdobyłam je wszystkie, przeczytałam wszystkie i czytam do dziś. Dzięki nim zmieniłam swoje życie w raj na ziemi.
Mogłam? Mogłam! Tak długo szukałam, aż dotarłam
Dlatego nie lubię łatwizny i dróg na skróty. I wiem, że nigdy nie wejdę w żadną interakcję z kimś, kto lekko traktuje swoje życie tutaj, bo jakimś cudem ci, którzy są gotowi, znajdują mnie prywatnie w takich miejscach, że czasami aż otwieram buzię ze zdziwienia. I piszą do mnie lub dzwonią, i wtedy daję im wszystko. Zawsze za free. Nie robię płatnych konsultacji i nigdy nie robiłam, ale gotowa jestem oddać wszystko co trzeba temu, kto szuka i jest gotowy.
Taki ktoś zabiera cały bagaż wiedzy, wdraża ją i od czasu do czasu dostaję informację, że to się zmieniło, tamto się naprawiło, itd. Potem juz znika ten ktoś. Już nie potrzebuje mentora, bo sam się nim stał. Taka jest kolej rzeczy. A leni i roszczeniowców mam głęboko gdzieś i po prostu nie mam energii na wchodzenie w dyskusje. Jestem wdzięczna za to, jakie mam życie i Ty bądź wdzięczny za to, jakie masz i możesz mieć. Dołącz do ludzi myślących i tworzących raj na ziemi.
Skomentuj ten wpis