Wstaję rano o 6:00. Schodzę do kuchni po schodach tyłem. Jak małe dzieci, które jeszcze nie potrafią samodzielnie się poruszać. Na czworakach przemieszczam się cichutko w dół, bo szybciej, niż gdybym chciała zejść normalnie.
Wyjmuję saszetki z pudełka. Turbodrink i ostatnia gen 50. Wsypuję wszystko do wąskiej wysokiej szklanki, wlewam wodę i mieszam spieniaczem do mleka.
Cykam fotki, wypijam i wspinam się na górę. Siadam przy biurku i otwieram książkę. Czytam jedno zdanie, które już czytałam wczoraj, ale dla odświeżenia, żeby przywrócić cały obraz i doznaję olśnienia. Czytam to, co doskonale znam. Autor opisuje sytuację rodem z podstaw z mechaniki kwantowej i doznaję olśnienia!
Te podstawy to eksperyment z dwiema szczelinami „Double-slit experiment„. Jest to jedno z najbardziej znanych doświadczeń w fizyce kwantowej, które ilustruje zarówno korpuskularno-falową naturę światła i materii, jak i paradoksalny wpływ obserwatora na układ kwantowy.
Oto co się dzieje w tym eksperymencie:
- Gdy przez dwie szczeliny przepuszcza się fale (np. fale świetlne), tworzą one na ekranie wzór interferencyjny (jasne i ciemne prążki), typowy dla fal, które nakładają się na siebie.
- Gdy jednak przez te same szczeliny przepuszcza się cząstki (np. elektrony) bez obserwowania, pojawia się podobny wzór interferencyjny, co sugeruje, że cząstki zachowują się jak fale i interferują same ze sobą.
- Natomiast gdy wprowadza się OBSERWATORA (np. detektor rejestrujący, przez którą szczelinę przechodzi cząstka), wzór interferencyjny znika, a na ekranie pojawiają się dwa skupiska odpowiadające przejściu przez jedną lub drugą szczelinę – cząstka „zachowuje się” wtedy jak obiekt materialny, a nie fala.
Mamy tutaj paradoks.
Eksperyment pokazuje, że sama OBECNOŚĆ OBSERWATORA wpływa na naturę cząstki. Bez obserwacji zachowuje się jak fala, ale kiedy jest obserwowana, przejawia właściwości cząstki.
To olśnienie natychmiast stawia mi przed oczami NADZORCĘ z Transerfingu i oczywiście znanego nam, jak własna kieszeń OBSERWATORA.
Czyli znów przypominam sobie, że geniusz tkwi w prostocie i jak najbardziej prawdziwe jest powiedzenie „Porządek z chaosu„.
Czyli kiedy nie ma obserwatora, jest chaos. Cząsteczki i fale interferują między sobą w jakiś nieokreślony sposób i tę sytuację można przyrównać do:
Mamy w życiu trudną sytuację, zamartwiamy się, szukamy rozpaczliwie jakichś rozwiązań, siłujemy się z rzeczywistością czyli odbitym obrazem w lustrze, którego już się nie da zmienić.
Jesteśmy pionkami w grze. Śpimy ja niedźwiedź w zimie.
Cząsteczki, fale, cząsteczki, fale, no chaos totalny.
Nagle budzimy się i włączamy tryb OBSERWATORA. Co się dzieje? Dokładnie to, co w słynnym eksperymencie. Wszystko zaczyna się „porządkować”. Zwalniamy ucisk, obniżamy poziom ważności do zera i tylko oberwujemy. Nagle sypią się rozwiązania, jak z rękawa i chwilę później okazuje się, że niepotrzebnie się zamartwialiśmy, bo w tamtym momencie wielka tragedia okazała się być pierdołą.
Mam jeszcze zagwozdkę z tym, co i jak potrzebuje „przyszpilić” nasz obserwator, ale mam to „na końcu języka” i to uczucie, że ta wiedza już się do mnie dobija, ale jeszcze jest jakaś ściana do przeforsowania…
To przyszpilenie przez obserwatora wynika z badań Nielsa Bohra. Według mnie to był największy geniusz jeśli chodzi o mechanikę kwantową. To on stwierdził, że „Krzesło nie istnieje, dopóki go nie zauważysz„. I właśnie to stwierdzenie kiedyś po prostu walnęło mną o ziemię i dzięki niemu transerfing stał się dla mnie prosty, jak konstrukcja cepa.
Pomijając fakt, że nie pamiętam jak jest zbudowany cep, a nie chce mi się googlować, to wszystko inne jest prawdą.
Konkluzja:
W każdej sekundzie naszego życia możemy odwrócić nasze położenie o 180 stopni. Trzeba tylko wyjść z gry, przyjąć postawę OBSERWATORA i przestrzeń się poukłada sama.
Wiem co mówię bo już 11 lat sobie tak dziergam tym transerfingiem piękne życie, sukcesy, porażki też – na własne życzenie i rozumiem ten mechanizm, a on jest prosty, jak budowa tego…urządzonka wcześniej.
Dobrych przemyśleń dobrzy ludzie. Czarujcie swoje życia, bo nie trzeba do tego żadnych pieniędzy, a jeśli coś wymaga wydatków, to czarujcie, żeby mieć pieniądze. To działa. Po prostu.
Skomentuj ten wpis