„Prawo to dotyczy przyczyny i skutku. Możemy je także skomentować zdaniem:
Co posiejesz, to zbierzesz, albo – na użytek materialistów i ateistów – Jakie wołanie w lesie, takie echo.
Zgodnie z prawem dotyczącym siania i zbierania plonów, siejąc zniszczenie, doczekamy się właśnie zniszczenia. Siejąc gniew i nienawiść, to właśnie zbierzemy. Jeżeli obsiejemy ziemię pszenicą, to z całą pewnością uzyskamy pszenicę, a nie żyto. Im bardziej zadbamy o zasiewy, im więcej uwagi im poświęcimy, tym lepszy będzie urodzaj i tym wyższe okaże się zboże – tak jest z wszelkim zasiewem.
Czasem nazywa się to prawo również prawem wyrównania albo prawem karmy (w sanskrycie karma oznacza „czyn”, ale także „drogę służenia”). Dotyczy ono tego, że my, ludzie, możemy nauczyć się postępowania zgodnego z boskimi prawami duchowymi tylko wówczas, gdy dokładnie tego samego, co spotkało inne żywe istoty z naszej strony, doświadczymy i my w jakimś późniejszym momencie życia.
Krytycy i ci, którym brak dostatecznej wiedzy, często dopatrują się w tym kary, niesłusznie. Chodzi o to, by człowiek osiągnął dojrzałość duszy w następstwie doświadczenia, które pozwoliło mu coś poznać i pojąć.
Prawo to sprawia, że każdy człowiek (albo ściślej: każda dusza) ma do czynienia z tym samym problemem, dopóki go nie rozwiąże. Tak oto wszelka myśl, wszelkie uczucie i wszelki czyn, uzyskują nieśmiertelność i powracają do nas niczym bumerang. Wymaga to od człowieka wzięcia pełnej odpowiedzialności za własny los”.
To tylko fragment mądrej książki.
Skomentuj ten wpis