Czuję się dziś zmęczona. Do późnego wieczora wczoraj zamykaliśmy miesiąc.
To był świetny miesiąc. Jeden z najlepszych do tej pory, ale dziś adrenalinka schodzi ze mnie. W lipcu postanowiłam totalnie zmienić strategię i wiem, że wyzwania to nie jest moja bajka.
Robimy teraz jedno wielkie wspólne wyzwanie, ale to moi mentorzy tym razem dźwigają większość na swoich barkach, więc zdążę się zregenerować.
Jako Projektor, w naturalny sposób najbardziej efektywna jestem w pracy 1:1 z kimś i taki system nie wypompowuje mojej energii do cna, do której, w przeciwieństwie do Generatorów czy Generatorów Manifestujących, mam ograniczony i falowy dostęp.
Mimo, że kocham te akcje i fruwam wtedy, to po zakończeniu jestem jak śnięta ryba i muszę ponad wszystko pobyć kompletnie sama, w ciszy.
Podobnie w biznesie. Niby pracują kciuki jedynie i głowa, nie namęczę się (pozornie), ale fotel żarzy się gdy wstaję i energetycznie wygląda to tak, jakby wszyscy ci, z którymi się kontaktuję, wyciągali ze mnie siły życiowe choć wcale to nie jest to samo co wampiryzm energetyczny.
Projektor (o ile wie, że jest Projektorem i co się z tym wiąże), świadomie oddaje tę energię. Albo raczej – świadomie otula innych swoją energią.
To powoduje, że „wie” rzeczy, których nie raz nawet nie chce wiedzieć, ale dzięki temu rzadko wchodzi w nieciekawe relacje. No bo wie z jakim typem energetycznym się styka i czy ten ktoś mówi prawdę.
Projektor, jak sama nazwa wskazuje, projektuje… np cały szeroki obraz na scianie i widzi wszystko z góry. Wie, gdzie jest problem i wie, gdzie jest rozwiązanie.
Fajny ten opis, nie? Wszystko się zgadza, ale Projektor całe życie usiłuje być generatorem i zaiwania, zaiwania, zaiwania… traci energię, zamiast się położyć, bo i tak wszystko się zrobi w jakiś sposób. Ale Projektor musi kontrolować, wszystko sam, jak jakiś dozorca normalnie. Albo sanepid.
I tym sposobem traci straszliwie dużo sił życiowych, bo Projektor ma tylko wskazywać drogę i rozwiązania. Ponieważ je zna. To akurat prawda. No ale ja wciąż zapominam o odpoczynku i wciąż zaiwaniam. I dlatego jestem zmęczona bardziej, niż powinnam, bo usiłuję generować, zamiast prowadzić.
Po transerfingu, który jest moim odkryciem sprzed 11 lat, gdzieś tak od 3-4 kolejnym jest Human Design. Przepięknie się uzupełnia z TR i nawet choćbym wiedziała już wszystko, to na nic mi to, skoro nie wdrażam tej wiedzy.
Projektor ma bąki zbijać na tym świecie i tylko czekać na zaproszenie. Ujmując w skrócie. Wtedy jeśli ktoś do niego sam przyjdzie z pytaniem, propozycją czy prośbą, otrzyma zazwyczaj taki ładunek wsparcia, wiedzy, ukierunkowania, czy jak to nazwiemy, że zawsze wyniesie z tego ogromne korzyści.
Zdarzało mi się wiele razy udzielać rad, nie będąc pytaną i wtedy to nie działa.
Kiedy poznałam HD i dowiedziałam się, że nie wolno mi niczego inicjować, proponować, doradzać, byłam zdruzgotana. Jak to tak, mam się wynieść na pustynię?
Jak mogę komuś nie doradzić, kiedy widzę, że jest lepsze wyjście?
Ano nie mogę. Sama sobie odbieram tym energię i skoro ten ktoś nie pyta, to nie ja jestem od tego, aby mu wskazywać kierunek. To wszystko inaczej zaczyna działać, kiedy Projektor już umie „tworzyć” te zaproszenia do wspólnego działania, bo całkiem niedawno dowiedziałam się, że czekanie do świętego nigdy na zaproszenie to nieprawda.
Mądry Projektor może sam wygenerować tyle zaproszeń, ile chce.
No i rzeczywiście. Ja je generowałam przez wszystkie poprzednie lata, nie wiedząc o tym. Zbudowałam biznes, odniosłam spektakularne sukcesy nie inicjując absolutnie nigdy żadnego kontaktu. Intuicyjnie kroczyłam już wtedy drogą prawdziwego Projektora, nie mając o nim pojęcia.
Ale jaki jest wniosek?
Że ważniejsze są prawa natury i życie w zgodzie z nimi, a wtedy każdy sukces przychodzi praktycznie bezwysiłkowo.
Więc skoro ja, nie zaczepiając ludzi i nie proponując im biznesu czy zakupu produktów zbudowałam imperium, może to zrobić dosłownie każdy. No może oprócz Manifestora, bo ta bestyjka może wszystko i wszystkim proponować i ludzie będą jej z ręki jeść.
Tak więc Transerfing do ręki na początek i nauka bycia OBSERWATOREM.
Skomentuj ten wpis